Jesteś wkurzającą żoną?


Każda kobieta ma swoje zagrania i czasem doprowadza do sytuacji, w których wkurza swojego partnera. Ba! Czasem odnoszę wrażenie, że kobiety zostały do tego stworzone. Obserwując siebie i inne przedstawicielki tej samej płci stwierdzam, że ciągle narzekamy na wszystko i zaprzątamy głowy naszych spracowanych facetów pierdołami.
W tym wpisie podzielę się z Wami sytuacjami, które ewidentnie powodują w moim Mężu nerwy na swoją jedyną, kochaną i wspaniałą (!!!) żonę. ;-) Post napisany został w oparciu o uwagi Szanownego Małżonka.

Powiem tak szczerze, że zupełnie nie miałam pojęcia, że to co robię wkurza tak Piotrka. Mam na myśli wypijanie z Jego szklanki picia. Ostatnio podczas kolacji zapytał się mnie czy nalać napoju również dla mnie. Odmówiłam, bo z reguły nie pijam dużo. Jednakże kiedy zjadłam 2 gryzy kanapki, moje pragnienie osiągnęło poziom max i sięgnęłam po szklankę. Pijąc ukazał mi się widok podnoszącego się ciśnienia u mojego Męża po czym rozpoczęła się wymiana zdań.

Piotrek: Czy ty zawsze musisz mi wypijać colę?
Daria: Ale przecież pić mi się zachciało.
P: Dopiero się pytałem czy nalać do Twojej szklanki.
D: Jak pytałeś, to nie miałam ochoty na picie.
P: I ochota przyszła Ci na tyle szybko, że wypiłaś mi 3/4 szklanki zimnej coli. Nie mogłaś wziąć tylko łyka?
D: Tak bardzo Cię to wkurza?
P: A jak myślisz??? (dym poszedł czubkiem głowy, ale dolał sobie picia do pełna)

A ja po raz drugi zrobiłam to samo, nieświadomie. Wiem!!! Nic nie mówcie- świnia ze mnie! ;-) chrum chrum

Pamiętam też sytuację, kiedy byłam na milionowej diecie, a poszliśmy do restauracji na obiad coś tam świętować. Z racji tego, że odchudzałam się już jakieś 2-3 tygodnie, to wybrałam na obiad jakąś lekką sałatkę, a Pan Mąż zamówił sobie shoarmę z frytami, którą ubóstwiam. Po przyniesieniu dań do stołu, zrobiło mi się mega przykro jedząc swoją sałatkę i przełykając jebane pomidorki i inne zielone syfki.
Stwierdziłam po chwili, że jeśli zjem frytkę, to nic się nie stanie z moim odchudzaniem więc zjadłam Piotrkowi... pół talerza. Nic się nie odezwał, ale talerz jakoś dziwnie odsuwał się ode mnie za każdym moim wyciągnięciem ręki. Także kolejny punkt to wyjadanie z talerza.

Narzekanie i strzelanie fochów to chyba hit nad hity w każdym związku. Zawsze coś się znajdzie do narzekania i jęczenia. Najgorsze dla facetów jest to, że czasem tak na serio nie zrobią nic bardzo złego, a poziom wkurwu jest ogromny. Są sytuacje, gdzie po prostu nie obgadamy jakiejś kwestii dotyczącej spędzenia czasu, wyjazdu czy innej pierdoły, po czym ja zaczynam się fochać, a facet nie wie o co kaman. Widzę, jak zaczyna go to złościć, kiedy za każdym razem kiedy pyta co się stało.Ja oczywiście mówię "Nic!" albo "Nie wiesz co się stało? Zastanów się!". Czasem jest tak, że wkurzyło mnie to tylko troszkę, ale przypomina mi się sytuacja, która mnie zdenerwowała i zachowuję się jak typowa sucz. Właśnie takiego zachowania nienawidzi mój Mąż.

EDIT:
Mąż czytając komentarze znalazł jeszcze kilka powodów, które sprawiają, że jestem wkurzającą żoną! Nie będę ich rozwijała, bo komentarza do tych sytuacji nie potrzeba ;-)

Do mojego zestawienia dopisuję bezsensowne układanie naczyń w zmywarce, co sprawia, że jestem bardzo nieekonomiczna. Mąż jest w stanie tak zapakować zmywarkę, że mieści w niej połowę kuchni, ja natomiast nie zmieszczę nigdy tam nawet 1/8 tego, co on ;-)
Rozrzutność to moje trzecie imię, bo na drugie mam Martyna- kolejna para butów tylko w innym kolorze? I moje tłumaczenie, że przecież to zupełnie inne buty. Okazuje się czasem, że owe  "inne" buty są zakładane raz lub wcale.
Wymuszanie płaczem jest kolejnym hitem- wybaczcie, ale czasem zachowuję się jak rozkapryszone dziecko. Kiedy czegoś bardzo chcę, a mój mąż się na to nie zgadza, to jestem w stanie się rozpłakać bez względu na miejsce. Od razu uprzedzam, nie rzucam się po podłodze, nie krzyczę na męża, ale specjalnie się przechadzam obok danej rzeczy i zmuszam do płaczu. Im większe łzy, tym szybsze przekonanie.

I na koniec!

Wczoraj wieczorem Mąż zadał mi pytanie, którym zmiótł mnie z powierzchni ziemi.
-Piotrek: Kochanie, czy Ty kiedykolwiek po zmyciu podłóg wylejesz wodę z wiadra, czy po prostu będziesz je za każdym razem wystawiała do garażu?
-Daria: yyyyyyy
-Piotrek: aha

Kurtyna!


Czy Wy jako żony macie także jakieś zachowania, które irytują Waszych facetów?




social media

Copyright © Zaraz-wracam.pl