Chwile grozy.
Moje dziecko miewa głupie i niebezpieczne pomysły. Zapewne nie tylko ja jako mama wielokrotnie zamieram ze strachu, kiedy zaskakuje mnie kolejny "pomysł" mojego malca.
Otóż wczoraj Kuba przebił wszystko, co mógł, a mianowicie zamknął się od środka w domu.
Fakt, to moja wina! Przyznaję się bez bicia.
Wyszłam tylko na sekundę żeby zabrać z krzesełka jego ubrania do domu, a on oglądał bajkę. Chcąc wybiec za mną złapał się klamki od drzwi tarasowych i dupaaaa.
Woła mnie "mamo!!!" ja idąc odpowiadam wracając "już idę, synku", ale dochodzę do domu, próbuję popchnąć drzwi i nie mogę.
Serce stanęło mi na chwilę, nogi ugięły się pode mną. Lecę ile sił w nogach do drzwi wejściowych. ZAMKNIĘTE! Cholera.
Wpadam na pomysł, że przecież wynosiłam basen z kotłowni i może wejdę tylnym wejściem.
Ale ciągnę za klamkę i znowu okazuje się, że wejście jest ZAMKNIĘTE. Kuba zaczyna się niepokoić. Co tu dużo mówić: płacze, a ja prawie razem z nim.
Panika poziom +1000. Stoję pod oknem i tłumaczę "Synku, podnieś klamkę do góry", pokazuję nawet ręką, ale on przerażony nie wie co robić tylko płacze i woła "MAMA".
Ściska mnie w sercu, bo nie mogę przytulić Syna, ale staram się myśleć racjonalnie. Przypominam sobie, że rodzice mają zapasowe klucze do naszego domu tak "na wszelki wypadek".
Biegnę do płota jak Pawlak do Kargula i wołam mamę. Dostaję się do środka i mocno przytulam Syna, który całuje mnie w policzek.
Cała sytuacja nie trwała dłużej jak 5 minut, ale czułam się po wszystkim jakbym męczyła się przynajmniej godzinę. Dziecko wtulone w matkę zasypia czując się już bezpiecznie, a ja całując go w czoło biję się z poczuciem winy, że naraziłam go na niepotrzebny stres.
Mam nadzieje, że spotka mnie jak najmniej takich sytuacji, bo nie chcę niepotrzebnie martwić dziecka i narażać go na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Trzeba jednak zawsze brać pod uwagę wszystkie ewentualności, choć czasem być może wydają się głupie. Dzieci są spostrzegawcze i niezwykle mądre. Wystarczy, że podpatrzą czynności wykonywane przez opiekuna i same próbują sprawdzić swoje umiejętności. Muszę teraz zastanowić się nad kolejną kwestią jaką jest zamknięcie wyjścia z podwórka bowiem Kuba od kilku dni nauczył się otwierać furtkę z kluczyka.
Przy dzieciach oczy dookoła głowy, to jednak czasem za mało. Co dopiero kiedy pod opieką ma się więcej niż jedną pociechę?